Tag: portugalia

14.06-16.06 – 3., 4. i 5. dzień Mundialu

Kolumbia – Grecja 3:0
Urugwaj – Kostaryka 1:3
Anglia – Włochy 1:2
Wybrzeże Kości Słoniowej – Japonia 2:1
Szwajcaria – Ekwador 2:1
Francja – Honduras 3:0
Argentyna – Bośnia i Hercegowina 2:1
Niemcy – Portugalia 4:0
Iran – Nigeria 0:0
Ghana – USA 1:2

1. Dzisiejszym podsumowaniem obejmuję nie jeden, lecz aż trzy mundialowe dni. Skąd ta nagła hojność? No cóż, wstyd się przyznać, ale z ostatnich dziesięciu spotkań udało mi się obejrzeć zaledwie dwa (Italii z Anglią i Niemców z Portugalią). Tak słabej średniej nie zanotowałem od 1994 roku i fazy grupowej turnieju odbywającego się w USA, gdym dziecięciem jeszcze był.

2. Mecz Anglia – Włochy rozpoczął się dopiero o północy z soboty na niedzielę. Wysoki poziom spotkania z nawiązką wynagrodził mi jednak te dwie nieprzespane godziny. Zresztą, by móc dłużej chłonąć to, co wyprawia z futbolówką Andrea Pirlo, z chęcią poświęciłbym jeszcze więcej czasu; w wykonaniu gracza Juventusu piłka nożna przestaje być tylko sportem – bardziej przypomina sztukę, i to tę najwyższych lotów. Anglicy takiego magika w składzie wprawdzie nie mają, ale i oni zaskoczyli mnie na plus szybką i ładną dla oka grą; podobała mi się zwłaszcza postawa ofensywnego tria z Liverpoolu: Hendersona, Sterlinga i Sturridge’a. Rozczarował za to (po raz kolejny) Wayne Rooney.

3. Natomiast inny z szumnie zapowiadanych hitów pierwszej kolejki fazy grupowej, tj. mecz naszych zachodnich sąsiadów z Portugalią, okazał się być pojedynkiem mocno jednostronnym. Podobnie jak miało to miejsce cztery lata temu w RPA, i tym razem Niemcy rozpoczęli turniej od mocnego uderzenia, bezlitośnie punktując rywali i wgniatając ich w murawę niczym czołg. Choć takie porównanie jest chyba dla podopiecznych Joachima Löwa zbyt krzywdzące – w meczu z Portugalią Niemcy zagrali wszak nie tylko skutecznie, ale i pięknie. Rozmiary zwycięstwa nad renomowanym rywalem mogą nieco dziwić, jednak w dużym stopniu tłumaczy je fakt, że przez blisko godzinę Cristiano Ronaldo i jego o wieeele mniej klasowi koledzy musieli grać w osłabieniu (z boiska wyleciał Pepe – w przypływie typowego dla siebie szaleństwa gracz Realu Madryt przylutował z dyńki Thomasowi Müllerowi).

4. Z innych aren: w meczu przeciwko Bośniakom niemoc strzelecką w finałach Mistrzostw Świata przełamał w końcu Leo Messi (ma w nich teraz tyle samo bramek, co nasz Bartek Bosacki), w spotkaniu Francja – Honduras po raz pierwszy skorzystano z technologii goal-line (ponoć i tak źle działa całe to ustrojstwo), a starcie Urugwaju z Kostaryką zakończyło się sensacyjną porażką murowanego faworyta (tak, już chyba tłumaczyłem, jak to jest z tymi moimi prognozami).