Tag: Fernando Torres

24. dzień Euro – moje podsumowanie:

1. Hiszpanie mistrzami Europy!!! ¡Viva España!

2. Swoim finałowym występem Iberyjczycy skutecznie zamknęli usta wszystkim krytykom, w tym także i mnie. To była – nareszcie! – gra godna mistrzów świata i nowych-starych mistrzów kontynentu. Iniesta i jego koledzy przetoczyli się po przeciwnikach jak tornado po wiosce.

3. Pogrom Włochów – na skalę do tej pory niespotykaną w finałach wielkich imprez – to zarazem kolejne potwierdzenie tezy, że reprezentacja Hiszpanii 2008-2012 (?), jeżeli tylko ma swój dzień i gra do przodu zamiast w poprzek boiska, jest absolutnie poza zasięgiem rywali. W futbolu reprezentacyjnym jeszcze nikt nigdy nie dominował ani tak długo, ani tak zdecydowanie.

4. Czego innego jednak się spodziewać, kiedy swoje moce łączą piłkarze Realu Madryt i FC Barcelony? Casillas (imho MVP całych mistrzostw), Ramos, Pique, Busquets, Xabi Alonso, Xavi, Iniesta (plus Puyol i Villa w odwodzie) – fuck me, przecież to tak, jakby w jedynym teamie umieścić Spidermana, Batmana, Supermana, Lorda Vadera, Lorda Voldemorta i Harry’ego Pottera, wspartych Kapitanem Planetą.

5. Co do Włochów… W 99 przypadkach na 100, jeżeli ktoś przegrywa 0:4, to najlepiej spuścić na jego występ zasłonę milczenia. Dziś jednak Italia nie rozegrała tragicznego meczu – przeciwnie, aż do momentu zejścia Motty prezentowała się co najmniej dobrze (ba, miała nawet przewagę w posiadaniu piłki!). Tylko co z tego, skoro Hiszpanie grali kosmicznie.

6. Jeśli największymi pechowcami sezonu są piłkarze Bayernu Monachium (łącznie z mistrzostwem Europy mieli ogromne szanse na 4 trofea – kończą z niczym), to na tytuł największego farciarza z całą pewnością zasłużył Fernando „nie trafiam do pustej bramki z 2 metrów” Torres. Koleś grał i gra totalny piach, a jednak jakimś cudem wygrał Ligę Mistrzów i Euro 2012, zostając – o zgrozo – królem strzelców tego ostatniego turnieju.

7. Euro, Euro… i po Euro 😦