Turcja – Chorwacja 0:1
Polska – Irlandia Północna 1:0
Niemcy – Ukraina 2:0
1. Zacznę oczywiście od informacji najważniejszej, czyli od pierwszego zwycięstwa Reprezentacji Polski w historii (krótkiej, przyznaję) jej występów na piłkarskich Mistrzostwach Europy. Rozmiary wygranej są wprawdzie skromne, ale jej waga – z pewnością nie do przecenienia. Przede wszystkim wczorajsze zwycięstwo pokazało to, co wcześniej dość skutecznie zamaskowały ostatnie, niezbyt udane sparingi – a mianowicie, że podopieczni Adama Nawałki po pierwsze wiedzą, co każdy z nich ma robić na boisku, a po drugie, potrafią te założenia taktyczne konsekwentnie realizować. Przebieg meczu z Irlandią Północną był tego doskonałą ilustracją; nawet jeżeli pojedyncze akcje Polakom nie wychodziły, ani razu nie odniosłem wrażenia, że boiskowe wydarzenia wymknęły im się spod kontroli. Na dobrą sprawę, poza dosłownie jedną groźną sytuacją z drugiej połowy, Irlandczycy z Ulsteru nie mieli w tym spotkaniu nic do powiedzenia i tylko nasza nieskuteczność sprawiła, że dość długo utrzymywał się bezbramkowy remis. W porządku, Irlandia Północna to nie przeciwnik z najwyższej półki, a uporczywe zagrywanie długich piłek na jedynego napastnika nie jest najbardziej wyrafinowaną taktyką; pamiętajmy jednak: to są Mistrzostwa Europy, tu nikt nie oddaje pola za darmo, a każdy mecz, nawet z potencjalnie słabszym rywalem, kosztuje hektolitry potu. I jeszcze jedno – w grupie, w której awans może dać nawet trzecie miejsce, 3 punkty zdobyte już w pierwszym spotkaniu to ogromna zaliczka na poczet kolejnych gier. A jeśli ktoś mimo to chciałby deprecjonować wczorajszy sukces, to może warto, aby sobie uzmysłowił, że poza zwycięstwem nad Irlandią Północną swój pierwszy mecz na wielkim turnieju wygraliśmy jak dotąd tylko raz. W 1974 roku. A więc z perspektywy piłkarskiej – gazylion lat temu. Potem były już tylko remisy albo porażki.
2. O samym spotkaniu nie będę się szczegółowo rozpisywał. Od siebie dodam tylko, że choć tytułem piłkarza meczu uhonorowano Grzegorza Krychowiaka (wykonał aż 70 celnych podań na 74 próby, rośnie nam polski Schweinsteiger), to mi jeszcze bardziej podobał się przebojowy Bartosz Kapustka oraz bezbłędny w defensywie Kamil Glik. Słowa uznania należą się również Arkadiuszowi Milikowi, który nie po raz pierwszy wyręczył Roberta Lewandowskiego w zdobywaniu goli. Generalnie jednak można chyba bez obaw powiedzieć, że przeciwko Irlandii Północnej wszyscy Polacy zagrali dobrze bądź bardzo dobrze.
3. Przed zbliżającymi się starciami z Niemcami i Ukrainą mamy więc solidne podstawy do optymizmu. Tym bardziej, że w kolejnym spotkaniu, które odbyło się w niedzielę późnym wieczorem, ani jedni, ani drudzy specjalnie nie zachwycili. Konieczne jest oczywiście zachowanie odpowiednich proporcji – Niemcy to wciąż zespół o jakieś dwie klasy lepszy od polskiej reprezentacji, a to, co dla nas jest sufitem, z ich perspektywy jest podłogą. W wygranym meczu z Ukrainą nie było jednak tego widać; wręcz przeciwnie, w pierwszej połowie po szybko objętym przez Niemców prowadzeniu to Ukraińcy nacierali bardziej zdecydowanie i tylko doskonała postawa bramkarza Manuela Neuera sprawiła, że do przerwy wynik nie uległ zmianie. W drugiej połowie z ukraińskich piłkarzy niestety całkowicie uszło powietrze, a w doliczonym czasie gry Niemcy – jak to oni – zadali decydujące pchnięcie.
4. W ostatnim (choć chronologicznie pierwszym) meczu tego dnia Chorwacja pokonała Turcję. Ozdobą meczu była bramka Luki Modricia, zdobyta soczystym uderzeniem zza pola karnego.
5. Byłbym zapomniał. Jest jeszcze jeden wymierny skutek polskiego zwycięstwa nad Irlandią Północną. Tym razem nie będzie meczu o honor! 🙂