Szwajcaria – Polska 1:1 k. 4:5
Walia – Irlandia Północna 1:0
Chorwacja – Portugalia 0:1 d
Francja – Irlandia 2:1
Niemcy – Słowacja 3:0
Węgry – Belgia 0:4
Włochy – Hiszpania 2:0
Anglia – Islandia 1:2
Polska – Portugalia 1:1 k. 3:5
Walia – Belgia 3:1
1. Miałem pisać przede wszystkim o Polakach, ale tyle się w tym temacie wydarzyło w ciągu ostatniego tygodnia (więcej, niż w ciągu minionych 30 lat), że póki co nie jestem w stanie zebrać myśli, a co dopiero stworzyć z nich w miarę spójną notkę. Zachowam się zatem jak Scarlett O’Hara z „Przeminęło z wiatrem” – pomyślę o tym jutro, a dziś krótko opiszę, co działo się na pozostałych arenach.
2. O ile polskie marzenia o awansie do półfinału wielkiego turnieju należy odłożyć co najmniej do Mundialu w Rosji, o tyle piękny sen Walijczyków trwa nadal. W 1/8 finału Gareth Bale i jego koledzy zgodnie z oczekiwaniami uporali się z Irlandią Północną, ale już w ćwierćfinałowym starciu z reprezentacją Belgii mało kto dawał im jakiekolwiek szanse. Tym bardziej, że rundę wcześniej Belgowie dość brutalnie pokazali innemu turniejowemu kopciuszkowi – Węgrom – gdzie jego miejsce; przegrana w rozmiarach 4:0 to był chyba najniższy wymiar kary, jaki mogli otrzymać w tym meczu Madziarzy. Belgowie grali szybko, pomysłowo i z rozmachem – w efekcie zanotowali najwyższe do tej pory zwycięstwo na tych mistrzostwach, a sami zapewne widzieli siebie już w wielkim finale. Nic z tego. W ćwierćfinale, mimo szybko objętego prowadzenia, Belgowie dali się sprać Walijczykom, w których szeregach brylował zwłaszcza Aaron Ramsey (w meczu z Belgią zanotował 2 asysty, a w całym turnieju aż 4 – najwięcej ze wszystkich uczestników). Fakt, że to właśnie Walia już za parę dni zmierzy się z Portugalią w spotkaniu, którego stawką będzie finał Euro 2016, to póki co największa sensacja francuskiego turnieju.
3. Nie jest natomiast sensacją (a co najwyżej niespodzianką) wyeliminowanie reprezentacji Albionu przez Islandczyków. Okej, z pewnością sami Anglicy są tym niezwykle zaskoczeni, ale oni przed każdym turniejem wyceniają swoje szanse wyżej, niż wskazuje na to ich rzeczywisty potencjał. Przyznam, że tym razem sam dałem się nieco omamić i przed inauguracją mistrzostw wieszczyłem dobry występ w wykonaniu drużyny spod znaku Trzech Lwów, ale już w trakcie francuskiej imprezy zaczęły pojawiać się znaki ostrzegawcze, sugerujące, że przygoda Anglików z turniejem zakończy się stosunkowo szybko. Nie spodziewałem się jednak, że w spotkaniu z Islandią Anglicy będą kopać jak piłkarscy analfabeci; wielu z nich prezentowało się tak, jakby po raz pierwszy ujrzało piłkę. Pozostaje zatem tylko dziękować przybyszom z dalekiej Islandii, że za ich sprawą na tym turnieju nie będziemy już zmuszeni do oglądania podobnej mizerii.
4. Z turniejem pożegnali się także obrońcy tytułu, Hiszpanie. W spotkaniu 1/8 finału Włosi pokazali im miejsce w szeregu; podopieczni Antonio Conte kontrolowali przebieg spotkania praktycznie od pierwszej do ostatniej minuty, co jest wręcz niepojęte, gdy zestawi się ze sobą nazwiska piłkarzy występujących w obu drużynach. Włosi już po raz drugi na tych mistrzostwach udowodnili jednak, że nazwiska nie grają (wcześniej, w pierwszym swoim meczu na turnieju w podobny sposób odprawili z kwitkiem faworyzowanych Belgów). Być może na sukces Azzurrich w pewnym stopniu wpłynął fakt, że piłkarze podstawowego składu mieli przed starciem z Hiszpanią aż 1,5 tygodnia odpoczynku (w ostatnim spotkaniu fazy grupowej wystawili rezerwy). Tego rodzaju spryt również jest jednak konieczny, by wygrać wielki turniej – a nie od dziś wiadomo, że pod względem piłkarskiej przebiegłości nikt nie może równać się z Włochami.
5. W boju o półfinał Euro 2016 Włosi zmierzą się z reprezentacją Niemiec, która w 1/8 finału bez problemu poradziła sobie ze Słowacją (3:0). Coś mi podpowiada, że to będzie najlepszy mecz turnieju – tak było zarówno 4 lata temu podczas mistrzostw rozgrywanych w Polsce, jak i w 2006 roku na Mundialu w Niemczech. Kto zwycięży? Historia przemawia za reprezentacją Italii: z 8 spotkań rozegranych przez te zespoły na wielkich turniejach, Włosi wygrali aż 4; Niemcy nie wygrali ani razu.