Kategoria: Euro 2012

11. dzień Euro – moje podsumowanie:

1. W grupie C bez niespodzianek – w ćwierćfinałach zagrają Hiszpanie i Włosi.

2. Nie wiem, może w tv wyglądało to inaczej, ale z perspektywy trybun miałem wrażenie, że Hiszpanie grają w tempie Maxa Payne’a z włączonym bullet timem. Tyle że stary dobry Max lubił sobie postrzelać, a Xavi i jego koledzy jakoś się do tego nie kwapili.

3. Dlatego też od pewnego momentu zacząłem kibicować Chorwatom – oni przynajmniej próbowali zakończyć akcję uderzeniem na bramkę. Niestety Hiszpanom ostatecznie udało się to, do czego dążyli od pierwszej minuty – wjechali z piłką do bramki, i to dosłownie.

4. Włosi rozklepali Irlandczyków po golach dwóch piłkarzy, z których każdy zasługuje na miano enfant terrible włoskiego futbolu. Może w tym szaleństwie jest metoda? W każdym razie Azzurri grają o niebo lepiej, niż w 2008 i 2010 roku. Może nawet będzie z tego półfinał?

10. dzień Euro – moje podsumowanie:

1. Po jednodniowej przerwie, na całe szczęście dziś na Euro znów mogliśmy oglądać piłkę nożną, a nie jakąś przaśną kopaninę.

2. Z „grupy śmierci” żywi wyszli Niemcy i Portugalia – na taki scenariusz zanosiło się już po drugiej kolejce.

3. Portugalczycy pokazali się dziś z doskonałej strony, a co najbardziej istotne – chyba na dobre przebudził się ich lider. Z tak grającym Ronaldo Portugalczycy nie muszą się obawiać nikogo…

4. … poza Niemcami. Co prawda naszych zachodnich sąsiadów oglądałem dziś jedynie w urywkach, ale już po tych paru akcjach widać, że zwycięzcy grupy B rozkręcają się z meczu na mecz. Będę w szoku, jeżeli nie dotrą przynajmniej do finału.

5. Żałuję jedynie, że awansu do ćwierćfinału nie wywalczyła Dania. Skazywani przez wszystkich na pożarcie, Skandynawowie radzili sobie bardzo dzielnie i sprawili gigantom sporo kłopotów. Ostatecznie jadą do domu, ale swojego występu wstydzić się nie muszą.

6. Czego nie można powiedzieć o Holendrach. Pomarańczowi już swoim pierwszym meczem w turnieju sami postawili się pod ścianą, a potem nie było lepiej. I tak cud, że aż do samego końca mimo wszystko zachowywali szanse na awans.

9. dzień Euro – moje podsumowanie:

1. Hmm, chyba szkoda słów na to, co dziś zobaczyłem. Jestem pod wrażeniem zapału, z jakim zagraliśmy dziś o ćwierćfinał Euro.

2. Na całe szczęście gdańscy kibice i tak bawili się całkiem nieźle. Aż strach pomyśleć, co by się tu działo, gdybyśmy jednak awansowali.

3. Smuda: „Na 100 procent to mój koniec z kadrą?”. Naprawdę?

8. dzień Euro – moje podsumowanie

1. Kolejny mecz Francji i kolejny zieeeew. Nie wiem czemu, ale Trójkolorowi na tym turnieju jakoś zupełnie mnie nie kręcą. Za to doskonale usypiają.

2. Dzisiejsza porażka sprawia, że Ukraina w ostatnim spotkaniu musi pokonać Anglię. Jeszcze parę dni temu postawiłbym na naszych pobratymców, ale niestety wygląda na to, że Angole się rozkręcają i chyba na chwilę obecną to oni (wraz z Francją) mają największe szanse na awans do dalszych gier.

3. Szwedzi i Anglicy – o dziwo – stworzyli dziś w Kijowie całkiem przyjemne dla oka widowisko. Prowadzenie zmieniało się trzykrotnie, padło 5 goli, w tym jedna po strzale piętą – czego chcieć więcej?

4. Jutro MECZ O WSZYSTKO – najważniejsze spotkanie w moim kibicowskim życiu 🙂 Mam nadzieję, że chłopaki zagrają odważnie i na maksa. A kibice – do strefy! 😉



7. dzień Euro – moje podsumowanie:

1. Włosi jak Polacy – drugi mecz i drugi remis 1:1, tym razem z Chorwacją. Wypuszczając z rąk prowadzenie Makaroniarze trochę jednak skomplikowali sobie życie – w ostatniej kolejce nie tylko muszą pokonać Irlandczyków (to akurat nie powinno być trudne), ale też liczyć na korzystny wynik w starciu Hiszpanii z Chorwacją.

2. Zwycięzca tego ostatniego meczu wygra całą grupę C, więc teoretycznie jest o co walczyć, tyle że… remis 2:2 lub wyższy da awans zarówno Hiszpanom, jak i Chorwatom. Podczas turnieju rozgrywanego w 2004 roku dokładnie w taki sposób dogadali się między sobą Szwedzi i Duńczycy, wskutek czego do domu wrócili… Włosi.

3. Tyle że w sumie kogo to obchodzi – ważne jest to, że dziś szanse na wyjście z grupy niestety definitywnie straciła IRLANDIA: wprawdzie najsłabsza drużyna turnieju, ale za to mająca najlepszych, absolutnie fantastycznych kibiców!

4. AJRISZE sprawili, że Gdańsk jeszcze długo ich nie zapomni – byli rozśpiewani, roześmiani, wyluzowani, a przede wszystkim – zajebiście ZIELONI. Opanowali i oczarowali całe miasto. Nawet baty od Hiszpanii przyjęli z uśmiechem.

5. Kolejny mecz Irlandczycy rozegrają w Poznaniu – tak więc niestety żegnajcie, Boys in Green :/ A żeby było weselej:

http://www.youtube.com/watch?v=_Y_PdDvljx0

The Boys in Green, FTW!

6. dzień Euro – moje podsumowanie

1. Oba dzisiejsze spotkania miały podobny początek – już w pierwszej połowie (i niemalże w tych samych minutach) Dania i Holandia solidarnie zarobiły po dwa gongi.

2. W chwili obecnej różnica pomiędzy Duńskim Dynamitem a Mechaniczną Pomarańczą polega jednak na tym, że ci pierwsi są w stanie wyjść nawet z takiej opresji (choć w końcowym rozrachunku na wiele im się to nie zdało), a ci drudzy – nie.

3. Z 4 ostatnich spotkań o punkty z Danią Portugalia wygrała zaledwie jedno – wszystko to działo się jednak w eliminacjach, a na turnieju żarty się skończyły. Jeżeli jeszcze tylko boski Cristiano lepiej nastawi celownik, to kto wie – może będzie nawet strefa medalowa?

4. Ze zwycięstwa Portugalii nad Danią powinni też cieszyć się Holendrzy – w przypadku remisu mogliby już teraz pakować manatki, a tak zachowują jeszcze matematyczne szanse na wyjście z grupy. Ale obronę to mają bez kitu koszmarną (chyba nawet gorszą niż nasza).

5. Holandia jako jedyna drużyna wychodziła z grupy na każdym z ostatnich sześciu Euro – wygląda na to, że ta dobra passa dobiega końca.

6. Co ciekawe, mimo kompletu zwycięstw, nawet Niemcy nie mogą być pewni awansu. Chyba jednak nie ma co liczyć na to, że fryce to spieprzą. Odpadną dopiero z nami w ćwierćfinale 😉



4. dzień Euro – moje podsumowanie

1. Francja – Anglia 1:1 – szczerze mówiąc zasnąłem na tym meczu, stąd też nie mam zbyt wiele do powiedzenia na jego temat. Mam tylko nadzieję, że Angole wtopią w kolejnych spotkaniach.

2. Brawo Ukraina, brawo Szewczenko! – chwilowo zazdroszczę naszym współorganizatorom radości ze zwycięstwa, ale myślę, że jutro to oni będą zazdrościć nam 😉

3. Pierwsza kolejka fazy grupowej dobiegła końca. Póki co chyba najlepiej zaprezentowali się Rosjanie i Chorwaci. Zaskoczenie in plus: w każdym meczu padają bramki, póki co średnio 2.5 gola na mecz (więcej niż na dwóch poprzednich turniejach na tym etapie). Zaskoczenie in minus: postawa Polaków w drugiej połowie meczu z Grecją.

4. Typy na jutro: Czechy-Grecja 1:1, Polska-Rosja 3:2 (choć biorąc pod uwagę trafność moich dotychczasowych prognoz, potraktowałbym to raczej humorystycznie).

3. dzień Euro – moje podsumowanie

1. Hiszpanie i Włosi nie mieli żadnego interesu w tym, żeby się nawzajem skrzywdzić – dlatego też remis pomiędzy nimi specjalnie nie zaskakuje. Tym bardziej, że Hiszpanie nie wygrali z Włochami w regulaminowym czasie w meczu o punkty od 1920 roku (lol!).

2. Podział punktów w meczu faworytów grupy C to w sumie dobra wiadomość. Dzięki temu Hiszpania w meczu z Chorwacją nie wystawi rezerw. A na to spotkanie się wybieram ;]

3. Żal Irlandczyków – sympatyczne z nich chłopaki, tylko po co sprezentowali Chorwatom aż dwie bramki?

4. Torres – hłe, hłe 🙂 Oglądając jego popisy trudno się dziwić, dlaczego Hiszpanie rozpoczęli mecz z Włochami bez nominalnego napastnika w składzie.

2. dzień Euro – moje podsumowanie

1. Dziś zaprezentowali się aż trzej faworyci całego turnieju – Niemcy wypadli dobrze (choć bez błysku), Portugalia średnio, Holandia słabo.

2. Polsko-ukraińskie Euro dość szybko zaserwowało nam pierwszą dużą niespodziankę w postaci zwycięstwa Danii nad Pomarańczowymi, zresztą w pełni zasłużonego. Problem Holendrów to Robben – zamiast podawać do lepiej ustawionych partnerów, Pan Partacz non-stop uderzał z bezsensownych pozycji. W ogóle w odróżnieniu od Duńczyków Holendrzy grali strasznie egoistycznie – to nie mogło się dobrze skończyć.

3. Z kolei Portugalczycy najwyraźniej wciąż dotknięci są tą samą przypadłością, co na poprzednich wielkich imprezach – mają wszystkie papiery ku temu, żeby grać ładną dla oka piłkę, ale nawet nie próbują. No, może do momentu utraty pierwszego gola. Sęk w tym, że jak tracisz gola z Niemcami, to z reguły jest już za późno.

4. Niemcy to Niemcy, cisnęli, cisnęli i w końcu wcisnęli.

5. Tytuł ‚Man of the day’ otrzymuje Patrick Vieira (niby na emeryturze, ale najwyraźniej wciąż w dobrej formie) za następującą wypowiedź: „Jestem w Warszawie od kilku dni i dziwnie się czuję, gdy chodzę po ulicach. Widać, że nie ma tu wielu czarnoskórych i ludzie dziwnie się na ciebie patrzą. Wydaje mi się, że brakuje w tym kraju odpowiedniej edukacji.” Głupi cz…, no, ten tego, człowiek.