13.06 – 2. dzień Mundialu

Meksyk – Kamerun 1:0
Hiszpania – Holandia 1:5
Chile – Australia 3:1

1. Gwoździem programu drugiego dnia Mistrzostw było spotkanie Hiszpanii z Holandią – a więc wciąż aktualnych mistrzów globu z jego wicemistrzami. Powiedzieć, że Pomarańczowym udał się rewanż za finał z 2010 roku, to tak, jakby nic nie powiedzieć – Hiszpanie zostali dziś wręcz rozbici w pył, i to zupełnie zasłużenie.

2. W swych przedmundialowych prognozach chyba nie doceniłem Holendrów. Wygląda na to, że trener van Gaal wykonał tam kawał świetnej roboty; wczorajsza postawa Pomarańczowych w porównaniu z tym, jak prezentowali się dwa lata temu na polsko-ukraińskim Euro, to jak niebo a ziemia. Mecz śledziłem wprawdzie jednym okiem, ale zszokowała mnie zwłaszcza szybkość Holendrów – na tle powolnych Hiszpanów Oranje wydawali się być jakby z innej planety, a już to, co Robben robił z blokiem obronnym mistrzów świata, zakrawało na jakiś kabaret.

3. Z szacunku dla jego klasy pominę milczeniem wyczyny Casillasa (zawalił trzy bramki, w tym dwie w sposób katastrofalny). Jestem jednak pewny, że drugi tak fatalny występ mu się na tym turnieju nie przydarzy. Co do pary hiszpańskich stoperów – Ramosa i Pique – pewności takiej już nie mam; żal było patrzeć na to, jak kompletnie się nie rozumieją i jak nie nadążają za rywalami. Na ich obronę dodam tylko tyle, że i w środkowej linii Hiszpanie nie prezentowali się dużo lepiej (chyba najwyższy dać trochę odpocząć Xaviemu).

4.  Pierwszy gol van Persiego przypominał mi nieco legendarną bramkę Dennisa Bergkampa z 1998 roku zdobytą w ćwierćfinałowym spotkaniu z Argentyną. Wówczas genialnym, kilkudziesięciometrowym podaniem popisał się Frank de Boer, tu zaś nieco krótsze, ale równie imponujące w swej precyzji dośrodkowanie do van Persiego zanotował Daley Blind. No a to wykończenie akcji w wykonaniu napastnika Man United – maestria i poezja!

5. Jeszcze słówko o Hiszpanach. W latach 2008 – 2012 stosowana przez nich tiki-taka (styl gry oparty na utrzymywaniu się przy piłce i wysokim pressingu) święciła sukcesy na wszystkich frontach, i to zarówno w wydaniu reprezentacyjnym, jak i klubowym (FC Barcelona). Schyłek tej taktyki zdążono w tym czasie obwieścić co najmniej kilkukrotnie, wszystko wskazuje jednak na to, że tym razem naprawdę mamy do czynienia z jej definitywnym końcem. Tym bardziej, że to już kolejny w krótkim odstępie czasu solidny łomot, który zbiera drużyna próbująca grać w ten sposób – wystarczy przypomnieć zeszłoroczne 0:7 Barcelony w dwumeczu z Bayernem i tegoroczne 0:5 tego samego (ale „dzięki” Guardioli już nie takiego samego!) Bayernu w dwumeczu Realem.

6. Dwóch pozostałych rozegranych dziś spotkań nie oglądałem. Widziałem tylko, że Meksykowi nie uznano dwóch prawidłowo (chyba?) zdobytych bramek. Na szczęście dla siebie Meksykanie nie zrazili się taki obrotem spraw i dołożyli jeszcze trzeciego, zwycięskiego gola. Z kolei w drugim meczu Chile rozpoczęło z grubej rury, by potem nieco spuścić z tonu; na walecznych, ale przeciętnych Australijczyków w zupełności to jednak wystarczyło.

Dodaj komentarz