1. Prędzej czy później ten moment musiał nadejść – po raz pierwszy na Euro 2012 mecz zakończył się wynikiem bezbramkowym.
2. Paradoksalnie jednak, choć żadna ze stron nie zdołała umieścić piłki w siatce, włosko – angielskie starcie musiało się podobać. Z boiska ani przez chwilę nie wiało nudą, ciekawych akcji było mnóstwo.
3. Urzekli mnie zwłaszcza Włosi – grali rozważnie w obronie i odważnie w ataku. Wrażenie robi nawet nie tyle liczba strzałów na bramkę Anglików (35, w tym 20 celnych!), co ilość składnych akcji, które udało się Włochom przeprowadzić – momentami piłka chodziła jak po sznurku.
4. Całą tą włoską orkiestrą po mistrzowsku dyrygował Andrea Pirlo. Włoch widzi na boisku wszystko, pod tym względem chyba tylko Xavi może się z nim równać. A ten rzut karny w jego wykonaniu – łomaterdyju, czapki z głów 🙂
5. Biorąc pod uwagę dotychczasowy fatalny bilans Anglików w konkursach rzutów karnych, gwizdek kończący dogrywkę musiał dla nich zabrzmieć jak wyrok śmierci. Ashely Cole swoim ciamajdowatym strzałem sprawił, że klątwa nie została zdjęta.
6. Mimo wszystko Anglicy i tak powinni być zadowoleni ze swego występu w turnieju, tym bardziej, że na mistrzostwo raczej nie liczyli (jakie to do nich niepodobne). Z kolei Włosi od 1994 roku co sześć lat dochodzą do finału wielkiej imprezy – żeby podtrzymać tę passę, muszą teraz wygrać z Niemcami.