16. dzień Euro – moje podsumowanie:

1. Dzisiejszy ćwierćfinał wzbudził we mnie co najwyżej letnie emocje – Hiszpanie grali to, co zawsze (może o jedno tempo szybciej, niż przeciwko Chorwacji), a Francuzi ani przez chwilę nie pokazali, że są w stanie im poważnie zagrozić.

2. Vicente del Bosque znów podjął próbę upchnięcia w wyjściowej jedenastce tylu pomocników, ilu się tylko da – w efekcie ponownie zabrakło w niej miejsca dla Fernando Torresa.

3. Co ciekawe, oba gole zdobył akurat ten pomocnik, który do gry ofensywnej pali się najmniej, czyli Xabi Alonso – pierwszego z nich uderzeniem głową, a drugiego po baaardzo wątpliwym rzucie karnym.

4. Od początku turnieju lider Hiszpanów, Xavi, wykonał już 734 celne podania (słownie: siedemset trzydzieści cztery) – podobno to rekord. Z podań tych nie padła jednak ani jedna bramka – może to też rekord?

5. Jeszcze wracając do Francuzów – przed turniejem mówiło się, że Euro 2012 to dla nich tylko poligon doświadczalny, a na sukcesy przyjdzie czas za dwa lata w Brazylii, a przede wszystkim – podczas kolejnego Euro, rozgrywanego na francuskiej ziemi. Hmm, szczerze mówiąc cienko to widzę – z tak przeciętnymi piłkarzami, jakich mają obecnie, Żabojady będą potrzebować nie tyle nowych doświadczeń, co cudu, żeby cokolwiek ugrać.

Dodaj komentarz