10. dzień Euro – moje podsumowanie:

1. Po jednodniowej przerwie, na całe szczęście dziś na Euro znów mogliśmy oglądać piłkę nożną, a nie jakąś przaśną kopaninę.

2. Z „grupy śmierci” żywi wyszli Niemcy i Portugalia – na taki scenariusz zanosiło się już po drugiej kolejce.

3. Portugalczycy pokazali się dziś z doskonałej strony, a co najbardziej istotne – chyba na dobre przebudził się ich lider. Z tak grającym Ronaldo Portugalczycy nie muszą się obawiać nikogo…

4. … poza Niemcami. Co prawda naszych zachodnich sąsiadów oglądałem dziś jedynie w urywkach, ale już po tych paru akcjach widać, że zwycięzcy grupy B rozkręcają się z meczu na mecz. Będę w szoku, jeżeli nie dotrą przynajmniej do finału.

5. Żałuję jedynie, że awansu do ćwierćfinału nie wywalczyła Dania. Skazywani przez wszystkich na pożarcie, Skandynawowie radzili sobie bardzo dzielnie i sprawili gigantom sporo kłopotów. Ostatecznie jadą do domu, ale swojego występu wstydzić się nie muszą.

6. Czego nie można powiedzieć o Holendrach. Pomarańczowi już swoim pierwszym meczem w turnieju sami postawili się pod ścianą, a potem nie było lepiej. I tak cud, że aż do samego końca mimo wszystko zachowywali szanse na awans.

Dodaj komentarz